piątek, 21 grudnia 2018

Jedna z pięciu Danic

Danica Tomašević

W szeregach partyzantki titowskiej, z bronią w ręku, walczyło wiele kobiet. Poniżej zamieszczam tłumaczenie artykułu poświęconego jednej z nich. Informację o źródle znajdują się na końcu niniejszego wpisu. Uwagi w nawiasach kwadratowych podchodzą ode mnie.


Jedna z pięciu Danic

Herceg Novi, marca 1976: W Herceg Novi, mieście zieleni i kwiatów, najbardziej malowniczym miejscem jest, na pewno,  promenada "Pet Danica" [Pięć Danic], które rozciąga się od Igala do Meljina, obok samego brzegu. Dlaczego promenada otrzymała tę nazwę? Kim są Danice?

Kiedy poległy miały 18, 20, 21 lat... Były wiejskimi dziewczętami i ukończyły tylko szkołę podstawową. Ale swoją śmiercią potwierdziły, że zdały egzamin z patriotyzmu.

Danica Đuković, urodzona w 1922 r. we wsi Žlijebi, poległa jako kombatant Piątej Czarnogórskiej Brygady Proletariackiej w czerwcu 1943 r. na Sutjesce.

Danica Kosić, także urodzona w 1922 r. we wsi Svrčuge, była rkm-istką Piątej Czarnogórskiej Brygady Proletariackiej. Poległa w maju 1943 r. pod Planą, w pobliżu Gacko.

Danica Popivoda, urodzona w 1924 r. w Bijeloj, koło Herceg Novi, straciła życie jako dowódca plutonu Batalionu Lovćenskiego w 1944 r. w miejscowości Lipe Čevske.

Danica Bojanić, urodzona w 1922 r. we wsi Dragalje, niedaleko Risanu, poległa w 1942 r. we wsi Pope, na Sutjesce.

Danica Tomašević, urodzona w 1922 r. we wsi Svrčuge, straciła życie jako delegat plutonu i rkm-istka Piątej Czarnogórskiej Brygady Proletariackiej 13 czerwca 1943 r. na Sutjesce.

Spróbowaliśmy dowiedzieć się czegoś więcej chociaż o jednej z nich. Poszukiwania zaprowadziły nas do ulicy Batalionu Ozreńskiego 26 w Herceg Novi. Tutaj mieszka matka Danicy Tomašević, Mila. Ona ma 73 lata, ale jest żywą, pogodną emerytką.

Mówi, że na wojnie, obok Danicy, zginął i jej syn Tomo, zatem brat Manojlo Manojlović, wuj Vaso Kosić i dwóch braci wujecznych - Đuro i Danilo. Pokazuje ich fotografie i, szczególnie, Order Zasług dla Narodu z Srebrnym Wieńcem, którym Danica została odznaczona pośmiertnie. - Kiedy poszła na wojnę nie miała nawet 17 lat - mówi Milka. - Zginęła na Sutjesce.

Danica miała rok, kiedy ojciec wyjechał "brzuchem za chlebem" do Ameryki, żeby stamtąd już nigdy nie wrócić. Jako dziewczyna pilnowała bydło po górach, a później, kiedy ukończyła szkołę podstawową, wykonywała i najcięższe prace wiejskie. Chłopi zauważyli jej przenikliwość i mówili - Szkoda, że nie jest mężczyzną -. Na początku wojny została członkinią SKOJ [Savez komunističke omladine Jugoslavije - Związek Komunistycznej Młodzieży Jugosławii], a potem, razem z pozostałymi omladinkami, leczyła rannych Orjenskiego Batalionu Partyzanckiego. Na początku 1942 r. została skierowana do Młodzieżowego Batalionu Uderzeniowego.

- Znajdowałam się w Krivošijach kiedy nadeszła grupa kobiet i omladinek, żeby przez Orjen przenieść ziemniaki dla naszych żołnierzy - wspomina Milka te dni. - Między nimi nie było mojej Danicy. Powiedziały mi, że została wybrana, żeby poszła do Nikšicia i że jutro wyrusza. Koło północy ruszyłam przez góry i o świcie spotkałam ją w miejscowości Vrbanja, gdzie znajdował się szpital partyzancki. Pamiętam, podczas pożegnania mi powiedziała: "Mama, na pewno wyruszymy do walki, nie wiem co może się wydarzyć. Ty, proszę cię, jak i dotychczas pracuj na naszą rzecz". Nigdy więcej jej nie widziałam.

Staruszka poszła do drugiego pokoju i stąd przyniosła stos listów i wycinków z gazet, w których mowa o Danicy. Listy, które wysłały do niej wojenne towarzyszki Danicy uzupełniają obraz jednej z najmłodszych, ale najodważniejszych partyzantek Piątej Czarnogórskiej Brygady.

"...W walkach o Jajce w grudniu 1942 r., podczas zdobywania starej austro-węgierskiej fortyfikacji "Vijenac", skradła się do bunkru i wrzuciła granaty do niego."

"...Na drodze pomiędzy Donjim Vakufem a Jajcami, pod wsią Vinica, partyzanci zerwali tory kolejowe. Kiedy nieco później nadjechał pociąg pancerny i z niego zaczęli wychodzić ustasze, Danica prawie wszystkich skosiła rkm-em."

"...Kiedy niedaleko Fočy należało skosić pszenicę w bezpośredniej bliskości nieprzyjaciela, Danica, z jeszcze kilkoma kolegami, skutecznie ochraniała żniwiarzy."

Po wojnie Anđa Drljević, wtedy kapitan Jugosłowiańskiej Armii Ludowej, wysłała matce swej koleżanki Danicy rozczulający list:
"...W 1943 r. została ranna. Danica wtedy nie znajdowała się w naszym batalionie, chorowała na tyfus i nie wiedzieliśmy, gdzie się znajduje. To się działo podczas Czwartej Nieprzyjacielskiej Ofensywy [Operation Weiß, również bitwa na Neretwie]. Mnie ranną zanieśli do Prozora w Šćit. Byłam ciężko ranna, trzy dni nie odzyskiwałam świadomości. Kiedy odzyskałam świadomość  i spadła mi gorączka, zaczęłam opowiadać towarzyszom, którzy leżeli w tym samym pokoju: dzisiaj w nocy śniłam jedną swoją koleżankę i całą noc z nią rozmawiałam. Koledzy zaczęli się śmiać i mówią: "nie śniłaś, lecz ona całą noc była u ciebie i rozmawiała z tobą". Z szczęścia, że usłyszałam iż Danica jest tutaj, nie mogłam uwierzyć, aż ją zawołali. Wtedy byłam szczęśliwa. Oto miła Danica, ona będzie dbać o mnie. Tak i było. Danica uratowała mi życie. Miałam złamaną nogę. Danica mnie nosiła od Prozoru do Jablanicy, nie wiem ile to kilometrów." [Żeby choć trochę przybliżyć odległości - dzisiejsza droga M16.2, stanowiąca najkrótsze połączenie między tymi miejscowościami, ma długość 31 km i jest zarazem najkrótszym połączeniem między nimi; oczywiście, partyzanci posuwali się wtedy przez góry pieszo...]

Jednakże, najwięcej heroizmu Danica pokazała na Sutjesce. O tym świadczy Petrica Raičević, która była w jednej kompanii z Danicą.

"...Danica była rkm-istą, a ja jej pomocnikiem. Ochranialiśmy brygadę, która szła ku Sutjesce. Lufa naszego rkm-u zawsze była ciepła. Był maj czterdziestego trzeciego. Pod wsią Komarnice długo się opieraliśmy Niemcom. Cały szczyt był przeorany ich pociskami."

Podczas walki na pogórzu Volujaku, w Tjentište one dwie zostały same, oddzielone od kompanii. Żołnierze w czarnych mundurach zbliżali się do nich.

- Zanim zdążyłam pomyślałam "ustasze" - wspomina Petrica - Danica ich już skosiła. Wtedy przyszedł jeden towarzysz, którego po nas wysłała kompania i powiedział: "Prędko za mną, ponieważ trzeba na inne zadanie". Tej nocy wyruszyliśmy ku Zelengorze.

Petrica pamięta i kiedy Sava Kovačević zebrał swych najbliższych współpracowników, żeby ustalic szturm na pozycje niemieckie.Wtedy Danica została ranna w lewą rękę. Petrica jej z rany wyjmowała zmiażdżone kosteczki, a potem ją opatrzyła. Była ciemna noc, wspinali się w góry, ale wkrótce znów napotkali Niemców.

- Podzieliliśmy się na trzy grupy i pobiegliśmy ku nim. Mimo, że ranna, Danica zębami odkręcała granaty i zdrową ręką rzucała ich na Niemców. Wtedy znów została ranna i to w obie nogi.

Całej nocy szły w nieznanym kierunku. I Danicy jakoś udawało się iść z pozostałymi. Kiedy przybyli do miejscowości nazywanej Suha i kiedy pomyśleli, że męki zostały zakończone, znienacka rozbrzmiał głos niemieckiego strażnika "halt", a potem odezwał się karabin maszynowy. W chwili, kiedy ich dójka próbowała znaleźć lepszą osłonę, nowa seria trafiła Danicę. Nawet nie jęknęła.

Zanim poszła dalej, Petrica przyczołgała się do niej, wołała ją cicho, ale jej koleżanka się nie odzywała. Był 13 czerwca 1943 r. Danica Tomašević wtedy miała 18 lat. Trzy miesiące przed tym została członkinią Komunistycznej Partii Jugosławii.

- Może to dziwne, - mówi jej matka - ale marzyła, żeby po wojnie zostać pilotem. Pisała i wiersze... jeden jej wiersz znam na pamieć. Miłość? Nie, na to nie było czasu. Chociaż, był we wsi jeden młodzieniec, który uciekł z Hercegoviny przed ustaszami. Wydaje się, że jej się podobał... Zawsze, kiedy by przeszła obok niego, zarumieniłaby się. I to było wszystko...

źródło: Rade M. Nikolić, Jedna od pet Danica, Ilustrovana, marzec 1976; opracowanie cyfrowe: yugopapir.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz